Wieczorami na sofie...
Od jakiegoś czasu popołudnia i wieczory spędzam siedząc na sofie u nas w sypialni. Pilnuję Tośka. Niestety należy on do dzieciaczków kołkujących i ulewających. Ale dla mnie żadna nowość. Olek miał straszne kolki a Łucja - to taka mała Królewna Ulewna z Krainy Mlekiem Płynącej. A Tosiek nie dość, że ulewa to takie małe stękajło jest. I w rezultacie nie wiem czy mu niedobrze czy tylko stęka.
No więc siedzę na tej sofie i się nudzę. Czytać nie mam jak bo co zacznę to muszę odkładać. A że należę do osób czytających, a raczej połykających książki na raz i bez przerwy, to takie czytanie mnie irytuje. Zaczęłam dlatego powoli wykończać te rozgrzebane prace, które wymagają szycia ręcznego. Na razie ubieram zabawki. A tutaj te, które ubrałam i udało mi się sfotografować, korzystając z chwili snu Antosia.
Obydwa króliczki szukają nowych domów. A poniżej króliczek, którego uszyłam dla Łucji, jeszcze przed moim pójściem do szpitala. Materiały wybrała sobie Łucja sama, i wszystkie dodatki kazała uszyć według jej fantazji.
Niestety wtedy już miałam Zespół Cieśni Nadgarstka i nie mogłam utrzymać igły w palcach, dlatego Usi królik ma namalowany nosek.
W międzyczasie mój mąż również pracował twórczo. Tym razem sam, zrobił nowy model butów i wyszły mu bardzo ładnie. Jako, że na topie jest folk i wszystko co ludowe, co widać choćby w teledysku "My Słowianie" ;o) Zespoły ludowe powstają jak grzyby po deszczu. Nowe buciki powstały właśnie dla zespołu ludowego, na wzór tak zwanych "krakowiaków" A wyszły o tak:
Niebawem wiosna, co już się prawie czuje patrząc za okno. Najmodniejszy kolor sezonu: Miętowy. Zastanawiam się czy uda mi się kupić gdzieś miętową skórę. Na baleriny i torebki. Trzeba się w końcu zabrać do roboty i poodwiedzać kilka hurtowni. Dziś też trochę jeździliśmy, ale z tej wycieczki przywiozłam sobie zgoła inne Łupy ;o) Udało mi się kupić trochę emaliowanych przedmiotów z serii Nostalgia. Ogólnie ciężko ją gdzieś dostać w normalnych cenach. Jak zwykle kupiłam za dużo bo nie umiałam się oprzeć i muszę parę rzeczy odsprzedać. Co niestety stwierdziłam po przejrzeniu tego wszystkiego w domu. Jutro zrobię zdjęcia.
Niebawem miną dwa lata odkąd prowadzę bloga, więc może jeszcze zrobię jakieś "emaliowe" candy...
łał to ty się nie chwaliłaś tak genialnym mężem ;o) no i królisie przeurocze na maksa .
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo - przekażę mężowi komplement ;o)
OdpowiedzUsuńHej!króliki piękne,mam syna i córkę cos dla nich da rade?pozdrowia Amelka siostra wojtka ;-)
OdpowiedzUsuń