Powoli przedstawiam niedawno powstałe szyjątka...
Czasem wydaje się, że wszystko idzie dobrze i układa się po naszej myśli. A tu jak zawsze niespodzianka od losu, jakiś kolejny kopniak, a jeśli nawet nie kopniak to takie nieśmiałe podłożenie nogi. A nóż widelec uda się i się potknie, a może nawet przewróci...
I tak ciągle...
Poza tym, iż los nadal sprawdza czy mam wystarczająco twardy tyłek, żeby przyjąć kolejnego kopniaka, szyję trochę zabawek, kocyków dla dzieci i ozdób świątecznych.
genialne liski. Czerwony skradł moje serce z wiadomego powodu ;O) i łapcie oglądałam w poprzednim poście to nieziemskie cudo. Potrafisz czarować :O) pozdrawiam ciepło Piecyk
OdpowiedzUsuń