Taka spora retrospekcja.
W komentarzu do jednego z moich wytworów Kinga z Piecuchowa zauważyła, ze sporo szyję ręcznie. I wtedy uświadomiłam sobie, że to prawda, mimo iż posiadam dwie bardzo dobre maszyny, overlocka i tak dalej to ja i tak wolę szyć ręcznie. Skąd się to wzięło? Z szycia strojów historycznych. O wielu lat fascynuje mnie średniowiecze i żywa rekonstrukcja. Stroje, żeby odpowiadały wymogom naszej chorągwi grunwaldzkiej i historyczności szyję ręcznie. Na zdjęciu jestem w szytej ręcznie sukni mi- parti na Grunwaldzie.
Grunwald to dla nas takie trochę magiczne miejsce. Tam się poznaliśmy. Tam planowaliśmy wziąć ślub. Plany jak to w życiu trochę nam się pozmieniały. I w końcu ślub wzięliśmy w całkiem innej "epoce" - w epoce napoleońskiej.
Poza strojami średniowiecznymi, które szyję w całości ręcznie ( a teraz nie mogę znaleźć żadnych sensownych naszych wspólnych zdjęć) szyję też maszynowo stroje z innych epok, a wykańczam je ręcznie.
Poniżej jestem w sukni z XVII-go wieku, na historycznych andrzejkach.
A poniżej parę zdjęć mojego męża z lat wcześniejszych.
I jeszcze jedno z moich ulubionych zdjęć ;)
Łał, jak ja kocham ludzi z takimi pasjami, cudna z was para, widać że dobraliście się idealnie. I teraz rozumiem,pasje męża i zamiłowanie do koni o których pisałaś. A o strojach nie wspomnę, bo o tam ta łapka do uszytego całego stroju ręcznie, nawet mój umysł tego nie ogarnia ;o)
OdpowiedzUsuńSuper, jestem zachwycona tą pasją a jakie piękne te stroje !
OdpowiedzUsuń